Maia była lekko zirytowana,
a taki stan zazwyczaj leczyła zbierając polne kwiatki albo pokrzywy. Tych
pierwszych akurat nie było nigdzie w pobliżu, więc zaczęła rozglądać się za
parzącym zielskiem. Mruczała pod nosem przekleństwa pod adresem Matteo, który
powinien jej towarzyszyć i nie zauważyła pary żółtych, złośliwie świecących się
oczu wychylających zza krzaka. Oczy się gapiły i nie zamierzały przestać, a
Maia nieświadoma niczego w podskokach przemierzała las.
Właściciel oczysk kroczył
tuż za plecami Mai, zbierał pokrzywy i podawał niczego nie obawiającej się
dziewczynie. Ta z uwielbieniem brała cudne podarki. W końcu tajemniczy pomocnik
odezwał się:
- Hej, mogę cię zjeść? -
Królewna odwróciła się i spojrzała z pogardą na siwego, wyłysiałego wilka o
brzydkich, żółtych oczach.
- Odbiło ci? Nie możesz
zjeść królewny - poinformowała go.
- A dlaczego nie mogę? -
zapytał wilczur z wyrzutem. - Jestem głodny, a jak jestem głodny, to zwykle
jestem w szale, więc raczej nie próbuj mi się wymigać! - Dziewczyna westchnęła
ze zrezygnowaniem.
- Słuchaj. Taki obrzydliwy
stwór, jak ty, nie może jeść królewien. Jakby to wyglądało w historii kraju? -
powiedziała wyrozumiale. - Więc idź zjeść sobie jakiegoś króliczka, co?
- Nie, mam apetyt na twoją
różową sukienkę. - Otworzył gębę i ugryzł jeden falbanek. - Mniam, mniam...
Cebulowa, moja ulubiona! - Pomasował się po brzuchu.
- Ej! – Królewna trzepnęła
pchlarza po głowie. - Wiesz ile kosztowała ta sukienka? - spytała oburzona.
- Wiem, widziałem ją w
lumpeksie, o tam, za rogiem! - Wskazał palcem, żeby dziewczyna popatrzała w
wybrane miejsce. Maia posłusznie, jak na blondynkę przystało, spojrzała w
tamtym kierunku, jednocześnie zastanawiając się, jakim cudem jej sukienka
znajdowała się w lumpeksie, skoro miała ją na sobie. Wilk skorzystał z okazji i
złapał Maię za nogę, po czym włożył ją sobie do gęby. Już miał ją ugryźć, kiedy
w łeb trzepnęła go mocno wielka walizka. Zdezorientowany, niedoszły zjadacz
królewien przewrócił się. Walizka spojrzała na Maię.
- Chodź, niedaleko tutaj
jest chatka, w której możesz się schronić, prędko! - Blondynka nie czekając na
więcej zachęt pobiegła za walizką, nie tracąc czasu na kontemplowanie o
gadających i biegających przedmiotach (teoretycznie) martwych. W zamku na pewno
takowych nie widziała.
- Zjem cię, olaboga,
nie uciekniesz mi! - warczał wściekły zwierz i biegł za dwójką bliskich sobie
przyjaciół.
- Szybko, przebieraj tymi
chudymi girami! - darła się walizka.
- Przecież przebieram! -
zaprotestowała dziewczyna i krzyknęła triumfalnie, gdy zobaczyła przed sobą
chatkę, której drzwi zachęcająco stały otworem. Bagaż ochoczo wepchnął Maię do
środka i zamknął drzwi.
- Pod żadnym pozorem nie
otwieraj drzwi nikomu! - Pokiwał jej wyimaginowanym palcem i grzecznie pożegnał
się z królewną, po czym udał się w głąb lasu. Po paru chwilach ktoś zapukał do
drzwi. Maia mruknęła pod nosem, że nie jest głupia i nie otwiera nieznajomym
drzwi, ale walizka już tego nie słyszała.
- Kto tam? - spytała wobec
tego uprzejmie, poprawiając swoją już bardzo sfatygowaną sukienkę.
- To ja, twoja dawno
zaginiona kuzynka zza morza! Otwórz, proszę, drzwi. Przyniosłam ci jedzonko! -
Wilk słodko mruczał do blondynki.
- Jedzonko! - ucieszyła się
królewna i z szerokim uśmiechem na ustach otworzyła drzwi. Za nimi stał jednak
tylko wilk. - Przesuń się! - warknęła. - Za tobą stoi moja kuzynka z
jedzonkiem.
- Dała się nabrać, jaki
cioteks z ciebie, muahahaha! - wydarł się kudłacz i już chciał chapsnąć Maię,
ale ta zamknęła drzwi. - Otwórz, bo jak się wkurzę, jak się wpienię, to rozwalę
tę całą pseudochatkę oka mgnieniem!
- Nie otworzę, bo mnie
oszukałeś - wychlipiała dziewczyna. - Gniewam się na ciebie - oświadczyła.
Wilkowi tak strzeliło ciśnienie w górę, że musiał zażyć jakiś lek. Wziął to, co
miał akurat w kieszeniach. Trafiło na APAP, wyciągnął sobie jedną tabletkę i
połknął. Niestety, był uczulony na cały skład owego lekarstwa i dostał
potwornego kaszlu, który powoli wyrywał drzwi z zawiasów.
- Och nie! Wilk chucha w
drzwi! - przeraziła się królewna. - I co teraz? - zapytała chatkę, ale ta jej
nie odpowiedziała. Ale za to ruszyła podłogą i Maia przewaliła się do jakiejś
dziury, w której była strasznie długa zjeżdżalnia. Zapowiada się długa
przejażdżka po bandzie... Wtem wilk rozwalił chatkę.
- Cholera, chyba astmy
dostałem. - Poklepał się po klacie.
***
Matt po długiej pogawędce u
Farmera wyszedł z jego iście wspaniałej chatki.
- Dziękuję za herbatę, była
pyszna, choć osobiście więcej słodzę. - Oddał gospodarzowi filiżankę.
- A jo, ale cukru zabrakło,
kilogram nie starczył - tłumaczył się.
- Nie szkodzi.
- Zapraszam ponownie! –
powiedział ochoczo farmer. Mag pomyślał sobie z grymasem na twarzy: ta, jasne, na pewno przyjdę do tego
syfu, a na głos odparł:
- Z chęcią tu jeszcze w
padnę! Do zobaczenia! - pożegnał się grzecznie i wyszedł na dróżkę. Zdał sobie
sprawę z tego, iż nie powinien zostawiać takiego blond brzdąca samego w lesie,
w którym nic dobrego takiemu grumsztykowi jak Maia to się nie wydarzy. Poszedł
jej szukać. Już chciał wejść do lasu, ale...
- Stać! Trzeba mieć
paszport! - krzyknęły drzewa i zatarasowały magowi drogę.
- Ach, maj Gadnes! - (ach,
ten jego inglisz) wychrypiał. - Od kiedy to?
- Od tamtąd. - Najstarsze
drzewo wskazało na dom Farmera. Matteo wyciągnął jakiś świstek papieru.
- Dobra, może być, choć na
tym zdjęciu wylazłeś jakbyś w portki narobił! – Puszcza zaśmiała się pogodnie.
Matteo obruszył się i wyrwał drzewku papier.
- Oddawaj to! - mruknął i
ruszył dalej w las. Rozmyślał gdzie tak lekkomyślne stworzenie jak królewna
mogłoby zawędrować, gdy zobaczył bukiet zerwanych pokrzyw leżących nieopodal. Co za marnotrawstwo! - pomyślał zdegustowany i postanowił
ruszyć śladem powyrywanych chwastów. Okazało się, że obawy maga (których nie
miał), były złudne, bo lasek w głębi był przepiękny, prześliczny, przecudowny,
przebrzydki i przeokropny, że było wręcz oki. Na drogę chłopakowi wstąpiła
jednak zacna walizka, znana z niesienia pomocy wszystkim.
- Hola, hola! - zawołała. -
Mam na imię Bagaż!
- I? – chciał wiedzieć mag.
- I chciałbym udzielić ci
dobrych rad.
- A przed chwilą pisało
"zawołała", więc nie zmieniaj sobie nagle płci – burknął Matteo, na
co Bagaż się naburmuszył.
- Nie wiem, gdzie ona
poszła, zapytaj wilka – powiedział zatem, przechodząc do rzeczy, choć sam mag o
nic przecież nie pytał.
- A gdzie on jest?
- A sam se poszukaj! -
Bagaż wyciągnął język i sobie poszedł. Matteo, używając gnomonu, poszedł na
północ, wiedząc, że Maia zna tylko jeden kierunek świata. I natrafił na gruzy
chatki, w której grzebał wilk.
- Cze, przechodziła tu może
taka jedna? - spytał grzecznie.
- Ta, ale chyba wleciała do
tej dziury. - Futrzak wstał i wskazał na start zjeżdżalni w podłodze.
- Wiesz może, dokąd to
prowadzi?
- No, wiem, ale nie ma nic
za darmo.
- A co chcesz? - Matteo
starał się ponegocjować.
- Połowa królestwa starczy.
A dodatkowo pół ręki księżniczki.
- Wykluczone. Może znajdę
ci jakąś ładną wilczycę?
- Może być i to. - Wilk przybił
piątkę magowi.
Bongiorno!
ReplyDeleteOł maj darlink Klementajn, że tak powiem ;P Chyba nie bardzo ogarniam ten gatunek literacki albo zapomniałem napić się tej samej mikstury, którą musieli pić bohaterowie (coś w stylu wyciągu z landrynek w zalewie z denaruratu, z posypką z przemiału z pasków LSD ;P).
W ogóle to ładne, rzeczy się tu dzieją!;P Chwilę mnie nie ma, a tu rozdziały się sypią w sposób masowy^^
Notabene: Bardzo dziękuję, za reklamę;) ;P
No i bardzo się cieszę, że znowu piszesz:))
Pozdro600,
Nathaniel! ;)
Nie przejmuj się ;P Polowanie nie jest dla każdego. To coś totalnie niepoważnego.
DeleteTaaa... bo jak mi się już wróciło, to na maksa xD Ale się nie przyzwyczajaj lepiej ;P
A proszę bardzo. Jestem totalną hipokrytką, bo sama też Ci tam nie komentuję, ale to się wkrótce zmieni.
Peace, love & rainbows
Jeżu najsłodszy, toż to ja pamiętam "Polowanie na elfy" jeszcze z Onetu! I go szukałam później, bo chciałam przeczytać, ale za cholerę nie mogłam znaleźć! Jeeeej!
ReplyDeleteWitam! Strasznie się cieszę, że mnie odnalazłaś :D Szczerze mówiąc Polowanie nadal wisi na Onecie, bo mi maila wcięło i nie mogę bloga usunąć, noale ;P Teraz ta parodia jest publikowana z kilkoma zmianami i poprawkami. Enjoy!
Delete