18 March 2014

5. Wilk z astmą i bezpłciowy Bagaż

Maia była lekko zirytowana, a taki stan zazwyczaj leczyła zbierając polne kwiatki albo pokrzywy. Tych pierwszych akurat nie było nigdzie w pobliżu, więc zaczęła rozglądać się za parzącym zielskiem. Mruczała pod nosem przekleństwa pod adresem Matteo, który powinien jej towarzyszyć i nie zauważyła pary żółtych, złośliwie świecących się oczu wychylających zza krzaka. Oczy się gapiły i nie zamierzały przestać, a Maia nieświadoma niczego w podskokach przemierzała las.
Właściciel oczysk kroczył tuż za plecami Mai, zbierał pokrzywy i podawał niczego nie obawiającej się dziewczynie. Ta z uwielbieniem brała cudne podarki. W końcu tajemniczy pomocnik odezwał się:
- Hej, mogę cię zjeść? - Królewna odwróciła się i spojrzała z pogardą na siwego, wyłysiałego wilka o brzydkich, żółtych oczach.

- Odbiło ci? Nie możesz zjeść królewny - poinformowała go.
- A dlaczego nie mogę? - zapytał wilczur z wyrzutem. - Jestem głodny, a jak jestem głodny, to zwykle jestem w szale, więc raczej nie próbuj mi się wymigać! - Dziewczyna westchnęła ze zrezygnowaniem.
- Słuchaj. Taki obrzydliwy stwór, jak ty, nie może jeść królewien. Jakby to wyglądało w historii kraju? - powiedziała wyrozumiale. - Więc idź zjeść sobie jakiegoś króliczka, co?
- Nie, mam apetyt na twoją różową sukienkę. - Otworzył gębę i ugryzł jeden falbanek. - Mniam, mniam... Cebulowa, moja ulubiona! - Pomasował się po brzuchu.
- Ej! – Królewna trzepnęła pchlarza po głowie. - Wiesz ile kosztowała ta sukienka? - spytała oburzona.
- Wiem, widziałem ją w lumpeksie, o tam, za rogiem! - Wskazał palcem, żeby dziewczyna popatrzała w wybrane miejsce. Maia posłusznie, jak na blondynkę przystało, spojrzała w tamtym kierunku, jednocześnie zastanawiając się, jakim cudem jej sukienka znajdowała się w lumpeksie, skoro miała ją na sobie. Wilk skorzystał z okazji i złapał Maię za nogę, po czym włożył ją sobie do gęby. Już miał ją ugryźć, kiedy w łeb trzepnęła go mocno wielka walizka. Zdezorientowany, niedoszły zjadacz królewien przewrócił się. Walizka spojrzała na Maię.
- Chodź, niedaleko tutaj jest chatka, w której możesz się schronić, prędko! - Blondynka nie czekając na więcej zachęt pobiegła za walizką, nie tracąc czasu na kontemplowanie o gadających i biegających przedmiotach (teoretycznie) martwych. W zamku na pewno takowych nie widziała.
- Zjem cię, olaboga, nie uciekniesz mi! - warczał wściekły zwierz i biegł za dwójką bliskich sobie przyjaciół.
- Szybko, przebieraj tymi chudymi girami! - darła się walizka.
- Przecież przebieram! - zaprotestowała dziewczyna i krzyknęła triumfalnie, gdy zobaczyła przed sobą chatkę, której drzwi zachęcająco stały otworem. Bagaż ochoczo wepchnął Maię do środka i zamknął drzwi.
- Pod żadnym pozorem nie otwieraj drzwi nikomu! - Pokiwał jej wyimaginowanym palcem i grzecznie pożegnał się z królewną, po czym udał się w głąb lasu. Po paru chwilach ktoś zapukał do drzwi. Maia mruknęła pod nosem, że nie jest głupia i nie otwiera nieznajomym drzwi, ale walizka już tego nie słyszała.
- Kto tam? - spytała wobec tego uprzejmie, poprawiając swoją już bardzo sfatygowaną sukienkę.
- To ja, twoja dawno zaginiona kuzynka zza morza! Otwórz, proszę, drzwi. Przyniosłam ci jedzonko! - Wilk słodko mruczał do blondynki.
- Jedzonko! - ucieszyła się królewna i z szerokim uśmiechem na ustach otworzyła drzwi. Za nimi stał jednak tylko wilk. - Przesuń się! - warknęła. - Za tobą stoi moja kuzynka z jedzonkiem.
- Dała się nabrać, jaki cioteks z ciebie, muahahaha! - wydarł się kudłacz i już chciał chapsnąć Maię, ale ta zamknęła drzwi. - Otwórz, bo jak się wkurzę, jak się wpienię, to rozwalę tę całą pseudochatkę oka mgnieniem!
- Nie otworzę, bo mnie oszukałeś - wychlipiała dziewczyna. - Gniewam się na ciebie - oświadczyła. Wilkowi tak strzeliło ciśnienie w górę, że musiał zażyć jakiś lek. Wziął to, co miał akurat w kieszeniach. Trafiło na APAP, wyciągnął sobie jedną tabletkę i połknął. Niestety, był uczulony na cały skład owego lekarstwa i dostał potwornego kaszlu, który powoli wyrywał drzwi z zawiasów.
- Och nie! Wilk chucha w drzwi! - przeraziła się królewna. - I co teraz? - zapytała chatkę, ale ta jej nie odpowiedziała. Ale za to ruszyła podłogą i Maia przewaliła się do jakiejś dziury, w której była strasznie długa zjeżdżalnia. Zapowiada się długa przejażdżka po bandzie... Wtem wilk rozwalił chatkę.
- Cholera, chyba astmy dostałem. - Poklepał się po klacie.

***

Matt po długiej pogawędce u Farmera wyszedł z jego iście wspaniałej chatki.
- Dziękuję za herbatę, była pyszna, choć osobiście więcej słodzę. - Oddał gospodarzowi filiżankę.
- A jo, ale cukru zabrakło, kilogram nie starczył - tłumaczył się.
- Nie szkodzi.
- Zapraszam ponownie! – powiedział ochoczo farmer. Mag pomyślał sobie z grymasem na twarzy: ta, jasne, na pewno przyjdę do tego syfu, a na głos odparł:
- Z chęcią tu jeszcze w padnę! Do zobaczenia! - pożegnał się grzecznie i wyszedł na dróżkę. Zdał sobie sprawę z tego, iż nie powinien zostawiać takiego blond brzdąca samego w lesie, w którym nic dobrego takiemu grumsztykowi jak Maia to się nie wydarzy. Poszedł jej szukać. Już chciał wejść do lasu, ale...
- Stać! Trzeba mieć paszport! - krzyknęły drzewa i zatarasowały magowi drogę.
- Ach, maj Gadnes! - (ach, ten jego inglisz) wychrypiał. - Od kiedy to?
- Od tamtąd. - Najstarsze drzewo wskazało na dom Farmera. Matteo wyciągnął jakiś świstek papieru.
- Dobra, może być, choć na tym zdjęciu wylazłeś jakbyś w portki narobił! – Puszcza zaśmiała się pogodnie. Matteo obruszył się i wyrwał drzewku papier.
- Oddawaj to! - mruknął i ruszył dalej w las. Rozmyślał gdzie tak lekkomyślne stworzenie jak królewna mogłoby zawędrować, gdy zobaczył bukiet zerwanych pokrzyw leżących nieopodal. Co za marnotrawstwo! - pomyślał zdegustowany i postanowił ruszyć śladem powyrywanych chwastów. Okazało się, że obawy maga (których nie miał), były złudne, bo lasek w głębi był przepiękny, prześliczny, przecudowny, przebrzydki i przeokropny, że było wręcz oki. Na drogę chłopakowi wstąpiła jednak zacna walizka, znana z niesienia pomocy wszystkim.
- Hola, hola! - zawołała. - Mam na imię Bagaż!
- I? – chciał wiedzieć mag.
- I chciałbym udzielić ci dobrych rad.
- A przed chwilą pisało "zawołała", więc nie zmieniaj sobie nagle płci – burknął Matteo, na co Bagaż się naburmuszył.
- Nie wiem, gdzie ona poszła, zapytaj wilka – powiedział zatem, przechodząc do rzeczy, choć sam mag o nic przecież nie pytał.
- A gdzie on jest?
- A sam se poszukaj! - Bagaż wyciągnął język i sobie poszedł. Matteo, używając gnomonu, poszedł na północ, wiedząc, że Maia zna tylko jeden kierunek świata. I natrafił na gruzy chatki, w której grzebał wilk.
- Cze, przechodziła tu może taka jedna? - spytał grzecznie.
- Ta, ale chyba wleciała do tej dziury. - Futrzak wstał i wskazał na start zjeżdżalni w podłodze.
- Wiesz może, dokąd to prowadzi?
- No, wiem, ale nie ma nic za darmo.
- A co chcesz? - Matteo starał się ponegocjować.
- Połowa królestwa starczy. A dodatkowo pół ręki księżniczki.
- Wykluczone. Może znajdę ci jakąś ładną wilczycę?
- Może być i to. - Wilk przybił piątkę magowi.

4 comments:

  1. Bongiorno!
    Oł maj darlink Klementajn, że tak powiem ;P Chyba nie bardzo ogarniam ten gatunek literacki albo zapomniałem napić się tej samej mikstury, którą musieli pić bohaterowie (coś w stylu wyciągu z landrynek w zalewie z denaruratu, z posypką z przemiału z pasków LSD ;P).
    W ogóle to ładne, rzeczy się tu dzieją!;P Chwilę mnie nie ma, a tu rozdziały się sypią w sposób masowy^^
    Notabene: Bardzo dziękuję, za reklamę;) ;P
    No i bardzo się cieszę, że znowu piszesz:))
    Pozdro600,
    Nathaniel! ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie przejmuj się ;P Polowanie nie jest dla każdego. To coś totalnie niepoważnego.
      Taaa... bo jak mi się już wróciło, to na maksa xD Ale się nie przyzwyczajaj lepiej ;P
      A proszę bardzo. Jestem totalną hipokrytką, bo sama też Ci tam nie komentuję, ale to się wkrótce zmieni.
      Peace, love & rainbows

      Delete
  2. Jeżu najsłodszy, toż to ja pamiętam "Polowanie na elfy" jeszcze z Onetu! I go szukałam później, bo chciałam przeczytać, ale za cholerę nie mogłam znaleźć! Jeeeej!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Witam! Strasznie się cieszę, że mnie odnalazłaś :D Szczerze mówiąc Polowanie nadal wisi na Onecie, bo mi maila wcięło i nie mogę bloga usunąć, noale ;P Teraz ta parodia jest publikowana z kilkoma zmianami i poprawkami. Enjoy!

      Delete