14 March 2013

1. Prinses of de łorld


Minęło jakieś 125 lat od wiekopomnych wydarzeń na balkonie zamku Carcassonne, ale świat dużo się nie zmienił. Państwo Trasdemii nadal zajmowało większą część północnego kontynentu, a w samym jego środku uparcie stało Carcassonne. Stolica była znana ze swych w większości leśnych krajobrazów, wśród których dumnie stał zamek. To właśnie w tym kierunku od kilku tygodni wędrował nieznany nikomu mag. Plotki mówiły o jego rzekomym pokrewieństwie z Wielkim Magiem Marlinem. Mało kto wierzył tym domysłom, ale to nie przeszkadzało podróżnikowi stale przeć przed siebie.
Jego długa, ciemna szata była zakurzona od drogi, ale to też mu nie wadziło. I pewnie szedłby tak przed siebie dalej, aż do celu swej podróży, gdyby nie to, że nagle spośród wysokich drzew puszczy wypadło na jego ścieżkę pewne chude i różowo odziane blond dziewczę. Mag popatrzał na dziewczynę ze zdumieniem i pomyślał "hihi". Zmierzył ją zimnym spojrzeniem, które petryfikowało nawet piasek, nie zainteresował się jednak zjawiskową dziewoją i przeszedł obok niej bardzo wolno i ostrożnie, jakby się obawiał, że w tych częściach państwa blondynki były bardziej agresywne niż tam, skąd pochodził. A tam, skąd pochodził, blondynki lubiły się na nieuważnych podróżników rzucać i gryźć ich w łokcie.

Blondwłosa postanowiła się na widok niespodziewanej postaci na ścieżce przerazić i wrzasnęła głośno, sprowadzając na siebie, tym razem już bardziej zrezygnowane niż ostrożne, spojrzenie nieznajomego mężczyzny. Opadła dramatycznie na kolana (brudząc swoją ulubioną sukienkę) i spojrzała na mężczyznę z niemym błaganiem w oczach. To było bardzo smutne. Nieznajomy nikomu mag zdziwił się niemało. Pomyślał sobie "cóż onaż wyczynia?", tak właśnie sobie pomyślał. Podszedł do dziewoi i zapytał, skąd się tutaj przywlokła, na co ona odpowiedziała, że...
- Stamtąd. - Wskazała palcem na drzewa przed siebie, po czym zerwała się na nogi z cichym piśnięciem. - Moja sukienka jest brudna - stwierdziła rzeczowo i zalała się łzami.
- Aha. – Mag zignorował jej straszny problem. - Czyli, że mieszkasz w lesie? Jesteś kłusownikiem? Łowczynią czarownic? A może... hodowczynią pegazów? Tutaj nigdy nic nie wiadomo... - Westchnął ciężko.
- Księżniczką jestem! - powiedziała urażonym tonem blondynka i prychnęła na tak jawne zignorowanie jej tragedii. - A ty to kto? Jesteś jakimś dzielnym rycerzem, albo chociaż wojownikiem? - spytała z nadzieją w głosie.
- Księżniczki od ostatniego czasu znacznie zbrzydły - skomentował pod nosem mag i uśmiechnął się do siebie, ale i tak nie było tego widać, bo twarz miał skrytą pod kapturem. - A co do twojego, znaczy przepraszam, waszej królewskiej mości pytania, nie jestem jakimś tam żałosnym rycerzem, bo jam jest czarodziejem.
- A to przepraszam, że przeszkadzam, do widzenia - powiedziała księżniczka; wytarła nos w rękaw i ruszyła z powrotem przed siebie w las. Westchnęła głośno, bo ostatnio ciężko było o dobrych wojowników, natomiast magów, czarodziejów, czarnoksiężników, magoksiężników i czarnomagików było w Trasdemii od groma. Jednak po chwili zmieniła zdanie, na przekór sobie skręcając przed ścianą lasu w kierunku samozwańczego czarodzieja. - A znasz się może na unicestwianiu smoków? Ja wiem, że to raczej zadanie rycerzy, ale taki jeden mi zjadł konia i w ogóle mnie zaczepia - poskarżyła się, zrezygnowana.
- Smok? To tam w zamku nie uczą, że tego, że smoka się okiełzna Scooby-Chrupką? Aleśmy upadli... – Młody mag pacnął się w czoło z niesmakiem, ale tego czoła i tak nie było widać, bo było skryte pod kapturem. - Moment, rycerz zjadł ci konia?
- Jaki znowu rycerz? - zdziwiła się księżniczka. - Przecie mówię, że smok. - Zrobiła zamyśloną minę, starając się skojarzyć fakty i dojrzeć coś pod kapturem nieznajomego.
- Się może przesłyszałem - mruknął na to czarodziej i odsunął się dwa kroki do tyłu, żeby księżniczka nie zauważyła, co było skryte pod kapturem. - Przy okazji, Matteo jestem - spróbował sprowadzić rozmowę na zupełnie inny tor.
- Aha - mruknęła dziewczyna inteligentnie i zrobiła kilka kroków w jego stronę. - Ja jestem Maia Carcassonne - oświadczyła dostojnie i wyciągnęła w stronę maga swoją drobną dłoń.
- Miło mi. – Ten pospiesznie odsunął się do tyłu i z daleka uścisnął jej dłoń. - Taaa... A tak nawiasem, co robisz w tym lesie? Bo na jagody to raczej nie przyszłaś.
- No raczej nie. Jagody są mało królewskie. Przyszłam na poziomki i przy okazji smok zjadł mi konia. Wspominałam już o tym?
- Nie pamiętam. A jak ten koń wyglądał? Taki mały, z dużą gębą, szerokim zadem, pięcioma kopytami i podpisem PRINSES OF DE ŁORLD?
- Tak! - rozekscytowała się Maia, klaszcząc w rączki. - To jak? Pomścisz mojego konika? - spytała, patrząc na Matteo błagalnie.
- Ech... No ja tam nie wiem, mogę ponegocjować z tym jaszczurem, czy coś, ale nie obiecuję, że coś to da czy coś. Ale, w każdym razie, pomogę ci. Nie wiem czemu, ale myślę, że... A nieważne, chodźmy. - Chwilowa, ale bardzo głęboka myśl, pojawiła się w umyśle maga, podpowiadając mu coś o tym, że pomoc księżniczce była mu na rękę. Miało to coś w związku z jakąś przepowiednią i elfami, ale mag chyba nie do końca kojarzył o co chodziło. Zagłębił się więc w las, a księżniczka ruszyła za nim w podskokach, jak to na księżniczki przystało.
- To zostaniemy przyjaciółmi? - spytała wesoło.
- Ta, mi to zwisa właściwie, bo raczej więcej się nie zobaczymy, nie?
- Jak to nie? - Broda blondynki zatrzęsła się niebezpiecznie.
- No, bo tego, no wiesz, tego... - mówił, nie odwracając się do niej, tylko idąc dalej w głąb lasu. - No wiesz, to takie przypadkowe spotkanie było, nie? No właśnie. A ja ci pomagam tylko smoka uratować, nie? Znaczy kuca twojego, a tam jeden pieron.
- No ale przecież jak mi pomożesz to zabiorę cię do zamku i mój ojciec wynagrodzi cię za okazane miłosierdzie!
- Supcio, ale ja nie przywiązuje wagi do takich rzeczy - oświadczył dumnie mag, a sumienie podpowiedziało mu życzliwie: "Ta, jasne, wpieraj se". - No, a poza tym...
- Poza tym? - spytała Maia żałosnym głosikiem, planując ponownie się rozpłakać dla dodania sytuacji odpowiedniego efektu. Zaczynała maga lubić i chciałaby, żeby został jej BFF'em (bardzo fajowym flamastrem).
- Poza tym, smok idzie właśnie w naszą stronę i wątpię, żebyśmy przeżyli. - Matteo odwrócił się do księżniczki i zza pazuchy wyciągnął tamburyn. - Masz, przyda ci się.

13 comments:

  1. Nathaniel Sathirian vel Syriusz14 March 2013 at 23:18

    Hey! To mnie naprawdę śmieszy!;pp Jako, że to jest pastisz i w ogóle polewka, to plótł żadnych głupot nie będę, spytam tylko o jedną rzecz, której nie bardzo kminię:
    "Stolica była znana ze swych w większości leśnych krajobrazów, wśród których dumnie stał zamek" -> hmm, stolica to miasto, nie? I to miasto było znane z "leśnych krajobrazów"? W sensie, że miasto było w lesie i po środku tego leśnego miasta był zamek, dobrze to rozumiem?;p Czy zamek był miastem (jak Minas Tirith czy coś), a las był na około? Tego lasu co był zamkiem? Znaczy zamku co był miastem w lesie? Jakoś tak;ppp Udzielił mi się chyba ten klimat;p

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak śmieszy, to dobrze xD Tylko taki był zamiar tego szalonego opowiadania ^^
      Z tą stolicą to jest tak, że właśnie tak jakby jest w środku lasu i zamek też. Więc chyba dobrze zrozumiałeś tylko później się sam skonfjuzowałeś ;p

      Delete
  2. To takie... krótkie jak na Ciebie. :D

    "ruszyła z powrotem przed siebie w las." Jakie to jest śmieszne. Jak można ruszyć z powrotem przed siebie? :P
    Tamburyn? Nie, ja padałam po prostu.
    A wiesz, że ja też już nie pamiętam tej przepowiedni? Chyba mię skleroza chwyta, muszę się wrócić do prologu chyba.

    Jesteś nienormalna. To jest nienormalne.
    Ale i tak mi się to podoba, i i tak Cię kocham. xD

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ano krótkie. Wszystkie części tej parodii to takie właśnie krótkie odcinki są.
      A można ruszać z powrotem i przed siebie! Ale nie próbuj sama tego robić w domu, bo to dość niebezpieczny manewr.
      A z nienormalnością mi całkiem dobrze, dziękuję ;p

      Delete
    2. Ale mam nadzieję, że za to będą częściej? :)
      W tym wszechogarniającym mnie śniegu będzie trudno, ale spróbuję, a co!
      A, to jak Ci dobrze to luz blues. :P

      Delete
    3. No nie wiem czy częściej, się okaże ;p I wpadaj na gg, młoda ^^

      Delete
  3. Witaj. Muszę z przykrością powiadomić, że dodam recenzję twojego opowiadania podczas świąt z przyczyn czysto prywatnych. Mam nadzieję, że tygodniowa zwłoka cię nie zniechęci. Pozdrawiam i proszę o cierpliwość ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Się absolutnie nie przejmuj. Jak najbardziej rozumiem i cierpliwie poczekam ;)
      Pozdrawiam

      Delete
  4. Przyznam ci się szczerze, że od dawna zamierzałam dodać jakikolwiek komentarz, zwłaszcza iż przeczytałam wszystkie twoje opowiadania (z wyjątkiem fanfiction o Syriuszu –nie mój fandom, nie moja działka). Trudno mi się jednak zabrać za tego typu rzeczy, jednak ostatnio bulwersując się, iż nikomu nie chce się skomentować mojego bloga dostrzegłam własną hipokryzję i zabrałam się do roboty ;)
    Zbyt dużo oryginalnych refleksji nie będzie, gdyż trudno mi skrytykować dzieła kogoś, kto pisze o wiele lepiej ode mnie. Bardzo podoba mi się twój styl, opisy są wyważone z dialogami i żadna z części nie nuży. Fabułę (w Subconscious zwłaszcza) prowadzisz bardzo ciekawie, aż chce się wiedzieć, co będzie dalej. Twoi bohaterowie nie irytują (żadni, co moim zdaniem jest pierwszorzędnym osiągnięciem!) i są raczej sympatyczni. Ogólnie niesamowicie podobają mi się twoje historie, na pewno będę czytać dalej.
    Małe słówko na temat „Polowania na elfy”… Pamiętam, że kiedyś w zamierzchłych czasach początków blogowania (może ze dwa lata temu, kto wie) byłam wielką fanką tego opowiadania. Teraz śmieszy mnie już ono trochę mniej, aczkolwiek zawsze miło sobie przypomnieć dawne historie 
    Refleksja na temat pierwszego rozdziału – prolog był zabawniejszy, mam nadzieję, że później ten humor powróci.
    Pozdrawiam serdecznie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Witam!
      Bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się zostawić komentarz. Niezmiernie mi miło, że do mnie zaglądasz i czytasz moje teksty ;) Dobrze wiedzieć, że ma się jeszcze jednego czytelnika ^^
      No i strasznie fajnie wiedzieć, że komuś podobają się moje opowiadania ^^ Ale nie mogę uwierzyć, że żaden z moich bohaterów Cię nie drażni ;P Może powinnam w takim razie postarać się i stworzyć jakąś naprawdę irytującą, ale niezbędną dla fabuły postać, hm? xD
      Ach, więc jednak znalazła się tu osoba, która jeszcze pamięta onetowe, zamierzchłe czasy Polowania na Elfy! Dobrze wiedzieć ^^ Również mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą zabawniejsze, chociaż nic nie mogę zagwarantować. Jak sama wiesz, są to teksty dość stare, a do takich ciężko wracać. Ale jak najbardziej dziękuję za opinię ;)
      Bardzo dziękuję Ci także za wszystkie miłe słowa i, oczywiście, zapraszam do siebie ponownie ;)
      Pozdrawiam również!

      Delete
  5. Cześć! Jestem nową oceniającą z Wszechstronnych :) Piszę, żeby dać Ci znać, że jeśli w dalszym ciągu chciałabyś, żeby ocena Twojego bloga pojawiła się na Wszechstronnych, prosiłabym o potwierdzenie zgłoszenia - szczegóły na ocenialni.
    Przepraszam za zamieszanie, ale wynika to wyłącznie z tego, że chciałabym długo czekające blogi potraktować preferencyjnie - a do tego potrzebuję potwierdzenia, że moja praca nie pójdzie na marne :)

    Pozdrawiam ciepło,
    Elwen

    (Przepraszam też, że wrzucam powiadomienie w tym miejscu, nie widzę jednak lepszego ;))

    ReplyDelete
  6. Wow. Powiem tylko WOW! :O
    Niesamowity. Naprawdę, szczerze, definitywnie. Rozdział jest niebiański! Skąd w ogóle pomysł na opowiadanie? ;o Tak nietuzinkowy, rzadki i oryginalny. Nie często spotykam się z takimi historiami. Ta ma coś w sobie. Co do samej treści, to prolog był ciut zabawniejszy, ale fakt, że pierwszy rozdział nie ma w sobie aż tak olbrzymiej dawki humoru, wcale nie zraża. Więc się nie martw ^^ Jak dla mnie to troszkę za krótki. Jednak nie liczy się ilość, ale jakość, nieprawdaż? Czekam z niecierpliwością na kolejny :)
    +Zapraszam do nas --> http://whodoyouthinkiamonedirectionstory.blogspot.com/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję bardzo za sympatyczne słowa ^^
      Skąd pomysł? Wiesz, że sama nie pamiętam? ;p Pisałam to tak dawno temu, że już nawet nie wiem skąd się brała inspiracja. Ogólnie to to była w większej mierze po prostu chęć ponabijania się z niektórych dość idiotycznych blogowych opowiadań fantasy ^^
      Cieszę się, że się podobało i spróbuję utrzymać poziom humoru w następnych częściach.
      Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za odwiedziny i zapraszam do siebie ponownie, a na Wasz blog też wkrótce zaglądnę ;)

      Delete