Na zamek Carcassonne padły
ostatnie promienie wieczornego słońca, a u jego stóp całe miasto poddało się
typowym czynnościom prowadzącym do nocnego spoczynku. Mieszkańcy stolicy
kończyli jeść kolację, szykowali dzieci do spania i rzucali pomidorami w niebo,
by udobruchać Kalatara - bożka nocy i sennych wypraw, który lubił zsyłać na
niczego nieświadomych śmiertelników koszmary lub niestrawności i inne rewelacje
żołądkowe tylko po to, by nie pozwolić im spać. Był wrednym bożkiem, ale
rzucanie pomidorami w kierunku chmur zdawało się przeciwdziałać jego
złośliwościom. Prawda była jednak taka, że pomidory wcale nie miały żadnych
konkretnych właściwości. Kalatar po prostu uważał za przezabawne obserwowanie
ludzi każdego wieczora rzucającymi warzywami w bliżej nieokreślonych
kierunkach. Człowieki były dla niego przeurocze, doprawdy.
Tymczasem, nie przejmując się
bożkami i bogami z wielu popularnych ostatnio religii jak plaga opętujących
stolicę, na najwyższym zamkowym balkonie stał starszy mężczyzna w długiej,
zgniło-zielonej szacie. Opierał się o niski parapet, co chwila szarpiąc własną
siwą brodę; widać było, że po głowie chodzi mu coś niezbyt przyjemnego.
Wpatrywał się intensywnie w otaczający Carcassonne las, ignorując fakt, że co
jakiś czas nad najwyższymi drzewami przelatywały pegazy. Jego obowiązkiem, jako
maga, było przypominanie uskrzydlonym stworzeniom, że latanie ponad sosnami
jest nielegalne (bo sosny sobie tego nie życzyły i w 1234 roku pańskim, udało
im się wprowadzić ustawę o "nielatanie ponad sosnami"), ale dzisiaj
go to nie obchodziło.
Obok starca pojawił się po
chwili drugi mężczyzna, który miał na sobie złotą zbroję. Zacisnął ręce na
balustradce otaczającej balkon i wbił wzrok w jakiś odległy punkt. Czekał, aż
starszy odezwie się do niego, wiedział bowiem, że będzie to coś ważnego. Mag
jednak nadal milczał, jakby zastanawiając się jak zacząć... W jaki sposób
przekazać swemu władcy tak ważną wiadomość? Westchnął ciężko i spojrzał prosto
w błękitne oczy króla Carcassonne.
- Czaj se to! Wczoraj w moim
gabinecie, wieczorem, postanowiłem wypróbować moją nową kulę-przepowiadankę,
którą zakupiłem po przecenie w Podróżnym Sklepie. Kula powiedziała mi, że za
wiele lat i jeszcze kilka, pewien czarnoksiężnik będzie chciał zniszczyć
świat! - wykrzyknął w końcu, niezwykle poruszony staruszek. Król zrobił
odruch, jakby chciał złapać się w szoku za serce, jednak jego dłoń obiła się od
twardej zbroi. Nie zwrócił na to uwagi.
- To straszne, doprawdy! –
wykrzyknął za to dramatycznie.
- No wiem, kurde... Ale nie
wiem, kim będzie ten zły człowiek. Nawet nie wiem, skąd będzie pochodził, ale
na pewno nie będzie miał dobrych zamiarów. Będzie nieciekawie, powiadam ci -
rozhisteryzował się czarodziej.
- Hmm... - Król zamyślił się
głęboko, co zdarzało się dość rzadko i nie był do tego przyzwyczajony. - A co
jeszcze ta kulka ci jeszcze przepowiedziała?
- Mówiła mi jeszcze, że... nie
pamiętam, nie na te lata mózgi. - Mag wyprostował się, bo zaczęło mu strzykać w
krzyżu. Król westchnął ponownie, wydając z siebie świszczący odgłos, który jego
zdaniem brzmiał bardzo melodyjnie, a tak naprawdę odstraszał nawet mrówki.
Odwrócił się od przyjaciela i zobaczył, jak na balkon wchodzi prywatny pupil
maga. - A, ojej! Właśnie, przypomniałeś mi coś... Kula mówiła jeszcze coś
o elfach, że było sobie trzysta sześćdziesiąt pięć elfów, ale potem prawie
wszystkie zginęły... Nie wiem, co to ma znaczyć, ale zjadłbym bigosu... - Na te
słowa władca Carcassonne wyprostował się godnie.
- Rzeczywiście, to już czas na
bigos - powiedział bystro i zerknął na magowego zwierzaka. Zawsze dziwił się,
że jego prywatny mag, jako jego prawa ręka, nie wybrał sobie bardziej
przydatnego magicznego stworzenia do pupilowania. Taki smok, dla przykładu,
albo jednorożec… Ale miś? I to biały?
Czarodziej spojrzał z
widocznym uwielbieniem na swoją niewielką niedźwiedzicę. Schylił się, by
poklepać ją po główce, jednak zamarł w pół ruchu, momentalnie podpierając swoje
obolałe plecy i mrucząc pod nosem coś, co brzmiało jak „jestem na to za
stary…”. Niedźwiedzica, nie doczekawszy się żadnych pieszczot, podskoczyła do
góry, jednak nadal nie sięgała mężczyznom dalej niż do połowy uda. Prychnęła
łagodnie i lekko popchnęła swego pana pyszczkiem.
- Mam odcisk na stopie! –
wrzasnął mag i podskoczył na jednej nodze, próbując dojrzeć spód swojej stopy.
Misiak ponownie podskoczył, tym razem z wyraźnym rozbawieniem. Ponownie
szturchnął swego pana w nogę, na której stał, pewnie myśląc sobie, jak
śmiesznie by było, gdyby stracił równowagę... - Ojejciu! - krzyknął przerażony
staruszek i postanowił wylecieć sobie przez balustradę, a że było tam dość
wysoko - zabił się.
Tak. Coś innego, coś dziwnego, wręcz
absurdalnego. Jest to prolog parodii o elfach, którą daaawno temu pisałam z
internetowym znajomym, Moonshinem. No judging, please.
Byłem w tym zamku! Miałem wtedy jakieś 8lat i mam stamtąd replikę kuszy;p Domyślam się, że to to opowiadanie o którym słyszałem, rzeczywiście dość "krejzolskie" ;p Pzdr600;p
ReplyDeleteTeż chcę replikę kuszy
DeleteTaa, szalone opowiadanie, wiem xD I nie wiem co robić dalej. Mam pozaczynane wszystkie możliwe teksty i kusi mnie zrobienie ankiety na blogu, żeby mi ludzie pomogli wybrać na którym się skupić (bo ja jestem taki człowiek, co sam decyzji podjąć nie potrafi. ot co). Dokończyć rozdział farfocla, subconscious, czy jeszcze co innego? Ach, te moje problemy egzystencjalne... xD
:) Mnie możesz od razu zapisać do "frakcji Syriuszowej", ale jeśli pojawi się coś innego też z chęcią przeczytam:) (też mam teraz życiowy dylemat, bo nie wiem czy mam pisać tu czy via email;p). Jak tam Twoja praca, wedle moich obliczeń prezentuje się już w pełnej krasie?:)
DeleteOk, jeden głos na Syriusza ;p A możesz pisać i tam i tu, mnie jest wszystko jedno ^^
DeleteLicencjat napisany, wydrukowany i oprawiony. I teraz czeka sobie grzecznie aż go jutro oddam. Nie masz pojęcia, jak mi ulżyło jak go dokończyłam ^^
A co tam u Ciebie?
Ok, więc pociągnę tutaj (wiesz, taki lans, że sobie "rozmawiam" z autorką, potem będę się chwalił wnukom ;) ;p).
DeleteNo domyślam się, że dobrze mieć to już skończone, szczególnie, że "trochę czasu" to trwało. Teraz masz chwilę odpoczynku, mam nadzieję?
A mi się nie chce studiować i to tak bardzo, bardzo, że jakby mi się bardziej jeszcze nie chciało to bym chodził do tyłu. Nie ma wyjścia, muszę zostać pisarzem i utrzymywać się z tego (ew. z pisania felietonów etc.), bo inaczej zwariuję na tych studiach i tak się to skończy...
Już sobie wyobrażam tę konwersację: "no bo, moje drogie wnuki, jak byłem młody, piękny, zgrabny i powabny, to znałem taką jedną pseudopisareczkę w internecie, która myślała, że umie pisać. Myliła się" xD
DeleteTaaa, ja też mam taką nadzieję ;P A tak na serio to tak, mam chwilę odpoczynku, zanim się zabiorę za kończenie kolejnej pracy (ale zostały mi jeszcze dwa tygodnie, więc luz blues), a potem tylko sesja ;P Na razie jednak będę korzystać z wolnego czasu, czytać, lenić się i grać w Simsy (czyt. zabijać Simsy).
Też mi się już nie chce studiować, a z drugiej strony nie chcę, żeby się te studia skończyły. Bo teraz, jak już skończyłam pisać licencjat, to mam wrażenie, jakby to był koniec. I też mi się wydaję, że powinieneś zostać pisarzem i rzucić to wszystko w cholerę xD A jak już coś wydasz to będę się domagała egzemplarza z autografem, ot co.
Tak, dokładnie to miałem na myśli, przejrzałaś mnie...;p Że zacytuję (sam nie wiem kogo): Girlz, Girlz, Girlz...;p Całe szczęście miałem 28 dziewczyn w klasie, w Liceum, dzięki czemu wiem, że Twoja wypowiedź jest jak najbardziej naturalnym zachowaniem przedstawicielek Płci Pięknej, co powstrzyma mnie przed telefonem na pogotowie i rozmową pod tytułem: "Aaaa! Wyślijcie natychmiast ambulans! Jae zwariowała! Myśli, że nie umie pisać, to musi być coś poważnego!" (wyobrażam sobie zdziwienie sanitariuszy, którzy po przejechaniu lekką ręką licząc 2000kilometrów stwierdzają, że wszystko w porządku...jeszcze by mnie obciążyli kosztami;p Pomijając fakt, że musieliby zatrudnić stado hakerów z ABW, by Cię namierzyć po IP kompa, bo skąd niby mieli by mieć adres?;p).
DeleteChciałem napisać, że trafiłaś na ładną pogodę, ale ogarnąłem, że z racji "drobnej odległości" to stwierdzenie może nie być w pełni trafione....
So do I. ;p Ktoś jeszcze będzie musiał chcieć to wydać;p Muszę napisać jeszcze takie krótkie coś w stylu "o czym to jest", bo wszyscy to chcą, odnieść się do wszelakich uwag i w końcu wysłać "Pył na wietrze" do wydawnictw i liczyć, że ktoś jest na tyle postrzelony, że zechce go wydać O.o A jeśli taki ktoś się znajdzie to jak najbardziej spełnię Twe żądanie ;pp
LOL xD Rozwalasz mnie czasem ;P
DeleteA stwierdzenie rzeczywiście trochę nie trafione, bo pogoda u nas żałosna. Ja chcę już wiosnę. Mam dość kurtek i płaszczów.
A jak już "Pył na wietrze" będzie chodził po księgarniach, to napiszesz to fantasy, o którym mi mówiłeś? Chętnie bym poczytała.
Here to serve;p
DeleteA u nas były 2 dni wiosny, dziś jeszcze całkiem całkiem, ale znów ma się ochłodzić...aff!
A czy skończyłaś "Pył~", że pozwolę sobie spytać "right from the brigde" (jak to kiedyś powiedzał mój kolega w gimnazjum albo podstawówce;p)? ;)
Co do fantasy to ono w żółwim tempie powstaje, mam jakieś...20stron +VAT (jako, że część mam nieprzepisaną z kartek na kompa i jeszcze kawałek na kompie, który jest bezpośrednio po tym nieprzepisanym...skomplikowane to;p) no i + 12str randomowych fragmentów.
Right from the bridge xD Dobre. Ale chyba nic nie pobije "thank you from the mountain" xD
DeletePnW kończę i myślę, że do poniedziałku powinieneś ode mnie dostać maila ;)
xDD Racja, to wymiata^^ Z takich opcji słyszałem jeszcze historię o "business English", mianowicie facet kazał tłumaczce powiedzieć swojemu rozmówcy, dosłownie, że "skończymy na tym jak Zabłocki na mydle" (to historia mojej "najulubieńszej" nauczycielki angielskiego z LO...O.o).
DeleteMhm, nie żebym Cię popędzał, po prostu chciałem się "zupdateować" :)
Chciałem też powiedzieć, że podoba mi się nowy wygląd bloga i, że "patrzę do przodu" na jakiś nowy tekst Szanownej Autorki;)
Taa... "patrzę do przodu" rządzi xD A nad nowym tekstem będę myśleć dopiero jak skończę czytać PnW. A jeszcze nie skończyłam, a moje notatki zaczynają się wydłużać. Wraz z korektą mam dla Ciebie w Wordzie jakieś dziesięć stron, ale nadal nie skończyłam, więc będziesz musiał jeszcze trochę poczekać, wybacz.
Delete;p
DeleteWow! Mamma Mia, fantastycznie!;) Jestem pod wrażeniem szczerze mówiąc (i teraz jestem jeszcze bardziej ciekaw, co tam napisałaś!;p).
O tak, bo mam co Ci wybaczać! Wybaczam Ci, że robisz mi przysługę, recenzując i robiąc korektę do mojej tzw.książki (sic!) ;) Take Your Time (tylko, żeby nie było, że to cytat z Nirvany i w podtekście są dalsze słowa tej piosenki...;pp) Bo potem będzie na mnie, że nie odpoczęłaś!;P
Chillout, maniana, sunrise and Bahamas!
Nie mam pojęcia dlaczego, ale z mojego komentarza "zeżarło", bardzo ważną część, mianowicie po zdaniu "O tak, bo mam co Ci wybaczać!" napisałem "(Dramatyczny_Ton_&_Narastające_Rozbawienie_Na_Twarzy), mniej więcej;p
DeleteOczywiście, oczywiście. miałam komentarz i, oczywiście, mój komputer był tak głodny, że strawił go w całości. :/ Niemniej jednak pisałam w nim, że:
ReplyDelete- nie ogarniam zdania: " Był wrednym bożkiem, ale rzucanie pomidorami w kierunku chmur zdawał się przeciwdziałać jego złośliwościom."
- jak dla mnie zamiast: "widać było, że chodzi mu coś niezbyt przyjemnego po głowie. " lepiej brzmiałoby "widać było, że po głowie chodzi mu coś niezbyt przyjaznego
- zabiłaś mnie jednorożcami i końcówką
- ogólnie to mi się podoba, choć przyznam, że pod względem stylu wolę opowiadanie o Whisper, ale może to dlatego, że niektóre zdania tutaj wydają mi się przekombinowane, sprawiają wrażenie, jakbyś za bardzo starała się wystylizować opowiadanie na taki potoczny język (choć pewnie tak nie było). Ale to tylko moje odczucia, ja to zawsze się muszę czegoś przyczepić. -.-
Przepraszam że tak krótko - powieki mi się kleją. :/
Pozdrawiam cieplutko.
PS. Znalazłabyś do czwartku chwilkę czasu żeby przeczytać taki dwustronnicowi tekst i stwierdzić czy nadaje się na konkurs, czy nie bardzo? :)
Tego zdania z pomidorami nie ogarniasz, bo... powinno być "zdawało" zamiast "zdawał"? To drugie poprawię, dzięki za wytknięcie. Szyk zdania się kłania xD
DeleteI tak się jeszcze wytłumaczę. To opowiadanie jest jak najbardziej absurdalne i parodiowe, więc stylowo może się miejscami wydawać dziwne i tak w sumie ma być ^^ Ot co.
Może i bym znalazła, ale tylko jeśli mi ten tekst do jutra prześlesz. Muszę do piątku ogarnąć licencjat, więc wiesz jak jest ;)
Pozdrawiam również
Akurat szata graficzna to najmniejszy problem, więc absolutnie nie ma potrzeby, abyś wracała do tamtej. Muszę przyznać, że ta podoba mi się o wiele bardziej ;)
ReplyDeletePozdrawiam serdecznie!
A Si się nie powie, że się publikuje, nie? :(
ReplyDeleteFoch.
Przeczytam jutro.
I ja chcę, żebyś dokończyła to: "Subconscious" :D
DeleteNo przecież dokończę xD Mam już cały plan i w ogóle ;p
Delete